Dzień ten zbliża się nieuchronnie i już w najbliższy poniedziałek będzie mój come back to corpo-life.
Miałam sporą przerwę bo prawie 17 miesięcy, a Michał ma już miesięcy 14. Przy starszym synu już dawno pracowałam.. a teraz udało mi się załapać na naprawdę długi urlop macierzyński. Czas ten upłynął mi niebywale szybko i wprost nie mogę uwierzyć że to już.. i następny przystanek to emerytura. Nie mogę powiedzieć żebym miała czas na nudę i odpoczynek.. najpierw krótkie L4 ciążowe, które w całości pochłonęły przekazanie obowiązków służbowych (2 tyg.) przygotowania wyprawki (miesiąc czerwiec), wakacje (lipiec) i w sierpniu urodził się Michał.. a potem zaczęło się z górki.. choć Michał jadł i spał i był wzorowym dzieckiem to ciągłe wizyty u lekarzy i rehablitacja 3 razy w tygodniu skutecznie nie pozwalały mi się nudzić. W zasadzie tak jest do dziś - rzadko mam czas tylko dla siebie i odkurzenie maszyny do szycia to był strzał w 10.. to są właśnie te chwile tylko dla mnie, chwile na relaks i przemyślenia.. niedługie i urwane często chwilom na sen, ale nie oddałabym ich ani nie chcę z nich rezygnować. Nie wiem jak to będzie teraz, ale założenie mam takie, że nie zrezygnuję. Marzę o nowej, lepszej i doskonałej maszynie do szycia i o tym aby znaleźć czas by szyć dalej.. Czy to się uda - czas pokaże..
Wyszło bardzo długo, ale mam nadzieję że nie pesymistycznie.. na swój powrót uszyłam sobie kilka drobiazgów dla własnej przyjemności.. i choć spodnie czekają na skrócenie od 2 tygodni to w tzw. międzyczasie powstały dwa kominy i torba na niewielkie zakupy ;)
Komin z pikowanej dresówki (malinowy):
na pierwszym zdjęciu widać też drugi - ciepły komin. Zimowa wersja to czerwone (cherry) minky i dzianina dresowa Fabermix szara. Na żywo wygląda ładniej - ja jestem zakochana.
oczywiście mogę używać dwustronnie.
I ostatnia rzecz to niewielka siatka zakupowa, ot zwykły shopper bag - kolorowy dla przezwyciężenia codziennej szarości jesiennych dni ;)
Co chwilę pytacie mnie także czy potrafiłabym/potrafię szyć ubrania. Cóż potrafię, ale nie lubię ;) Szyłam kiedyś i na razie nie planuję wznowy. Wole małe kolorowe i radosne projekty, niż ubrania :D
Miałam nawet taki plan aby poszukać zdjęć własnoręcznie uszytych ubrań (wtedy nie było jeszcze aparatów cyfrowych) i owszem w moich albumach znalazłam jedynie ze 3 zdjęcia - 2 sukienki i 1 spódnicę - niestety żadne ze zdjęć nie nadaje się do publikacji. Szkoda bo było tego dużo - część szyłam razem z mamą a potem już i wiele rzeczy całkiem sama.